Głębia lasu powoli zaczynała się kończyć. Kolejne pnie szybko przemykały za boczną szybą, a wycieraczki mozolnie odgarniały igły opadające na maskę samochodu. Wyjeżdżając z ambientowego środowiska nieokiełznanej do dnia dzisiejszego natury, Filip po raz pierwszy ucieszył się, kiedy ostre promienie właśnie zachodzącego słońca przebiły grubą szybę aby zakłuć go prosto w oczy. Nie spodziewał się, że wracając do swojej rodzimej miejscowości wzbudzi się w nim aż tak