Fursik's avatar

Fursik

[undefined]
83 Watchers874 Deviations
32.4K
Pageviews
So I guess I'm on facebook now too. If anyone's let down by the lack of content, there is the clicky-clicky thing:
www.facebook.com/fursikindustr…
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
It was inevitable. After one exhibition held and second on its way it would be a good time to do some kind of summary of those three years I happened to stray from my usual comfort zone. And now I am given a perfect opportunity to do so. There is a story behind many of my arts, but it is not yet time to tell it, mainly because it is still unfinished. Popularity does not equal quality and vice versa, so I have to keep that in mind every next time.

  1. How long have you been on DeviantArt?
    It'll be 899 days, sir!

  2. What does your username mean?
    Meaning? I don't think it means anything. It is just my nickname since primary school which stuck to me permamently to become more known than my real name.

  3. Describe yourself in three words.
    Unfortunate, curious enigma.

  4. Are you left or right handed?
    Right handed, sir!

  5. What was your first deviation?
    Oh, that's a tricky question. I began as a writer and was concentrated only on that until I began taking first snapshots with my iPhone. My best guess is that it was a wall of text written during sleepless night that happened to gain some attention.

  6. What is your favourite type of art to create?
    It might be a surprise, but it's traditional art. Even though these aren't pure creations of my own, it is a proof that by putting lots of work and attention to something, you can overcome your own limitations.

  7. If you could instantly master a different art style, what would it be?
    Digital art. Possibility to freely create every picture I have imagined in my head - feels like a dream.

  8. What was your first favourite?
    "World Calling" by Tomiokajiro. This guy has something in his style that is perfect mix of clear, pure lines and a sign of abstract. I love his arts, but this one hangs on my wall to this day.World Calling by Tomiokajiro

  9. What type of art do you tend to favourite the most?
    The one I couldn't even possibly imagine to create. If someone manages to capture my attention and make me think by their arts, it's an instant fave.

  10. Who is your all-time favourite deviant artist?
    I think it would be Ry-thae. She is someone who took kindly to my constructive(but not always) criticism and I have seen it later as improvements in her style. It's nice to know that not everyone are closed off.

  11. If you could meet anyone on DeviantArt in person, who would it be?
    Probably Mikeinel. He's one crazy dude, and judging by his type of creations, I can only begin to imagine what kind of a person he is.

  12. How has a fellow deviant impacted your life?
    Tough question. It would rather be deviant's creations than their creator. I gained a lot of inspiration from fellow photographers and traditional artists which gave me motivation to continue.

  13. What are your preferred tools to create art?
    Eraser, pencil, keyboard and Nikon D7100, sir!

  14. What is the most inspirational place for you to create art?
    School. When my attention is begging to get away from extreme boredom, I happen to get the most creative ideas there. It was the place of birth of traditional pixel arts, my whole writings series and 'usual' traditional drawing.

  15. What is your favourite DeviantArt memory?
    Probably when I released series of photos from Ukraine, and the one called "Sanatorium 5" was the first to gain actual attention. That was some kind of breakdown when my arts started transforming from child's play to something that can be seen as something more, something thought-provoking, something that can make one's esthetic senses tingle, something that can tell a story and express emotions like nothing else.

Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In

Rebirth

1 min read
For anyone whom it might concern: I am on my way to get back. I have been active all this time, because I am not dead yet. I have new opportunities, new experiences, new motivations, new thoughts, new inspirations, in a few weeks I'm going to hold an exhibition. Time to wake up from the slumber I've been spiralling into for past months. Quality over quantity, I say.

------------------------------------------------------------------------------------------

Dla kogokolwiek, kogo to może obchodzić: jestem w drodze powrotnej do ponownego tworzenia. Cały ten czas byłem słabo aktywny, ale nie jestem jeszcze martwy. Zdobyłem nowe możliwości, nowe doświadczenia, nowe motywacje, nowe myśli, nowe inspiracje, za parę tygodni będę mieć wystawę. Najwyższy czas aby obudzić się z letargu, który trwał przez ostatnich parę miesięcy. Jakość, nie ilość, powiadam.
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
The 10th of September.

This date will be written in golden letters in my diary(if I had one in the first place). That day I discovered a method of cheating dysgraphia while randomly scribbling over my notebook. After 10 years of trying I made it.

As you can see, my dear reader/random person who is just crossing over, I didn't draw all of these pixels without a reason. And because I was very(VERY) determined, I made out how to manage without ability of drawing straight lines.
The idea is simple. Its execution however is not. You just have to bury the hatchet connected with crooky lines and draw them again. And again and once more. Then you have to erase it all and basing on the leftovers you can get a straight line which is desired.

That technique means that you are basically drawing the same thing a couple of times, and it takes whole lot of time. But I don't really care. I have shown myself that I am able to do it. That dysgraphia doesn't have to define me. And I will sit all these hours with a pencil in hand, even if I had to drop dead from irritation.

I hope that I will give hope to someone. That someone will see that even though everyone has already told him that he just isn't supposed to draw, he can still do it. Even if it means spending ten years to achieve creating anything.

Maybe I'll make records of that revolution. Probably not many will read them, but if even one person would discover that he doesn't have to be bounded by himself, it will be worth it. Because that 10th of September, for just a little while, I was the happiest man in, let's say 50km radius(let's be realistic). And if anyone could discover the ability of breaking even the toughrst barriers in himself, all that will be worth even the hardest work. 

And just when the hope was about to die, it has been reborn with double of its power...

=================================================================================

10 września.

Ta data będzie zapisana złotymi zgłoskami w pamiętniku(gdybym jakiś miał). Tego właśnie dnia, bazgrając ołówkiem po zeszycie odkryłem metodę na oszukanie dysgrafii. 10 lat prób i w końcu się udało.
Widzisz, drogi czytelniku/obserwatorze moich działań/przypadkowy przechodniu, nie rysowałem tych całych pikselasów bez powodu. A że byłem bardzo(BARDZO) zdeterminowany, wymyśliłem jak poradzić sobie bez umiejętności poprawnego kreślenia linii. 
Pomysł jest prosty, ale jego wykonanie - nie do końca. Trzeba po prostu pogodzić się z tym, że pierwsza linia wyjdzie krzywo. Następna też. I następna, i następna po następnej też. W końcu, trzeba to wszystko wymazać, i na podstawie ich pozostałości wyznaczyć linię średnią, która będzie właśnie tym, czego potrzeba. 

Powyższa technika oznacza też, że skoro rysuję coś kilka razy, rysuję to też kilka razy dłużej. Ale mi to nie przeszkadza. Bo w końcu pokazałem sobie, że potrafię. Że słowo "dysgrafia" wcale nie musi mnie definiować.
I będę siedział te godziny z ołówkiem w ręku, choćbym miał przy tym paść z wkurzenia. 

Mam nadzieję, że dam komuś nadzieję. Że ktoś zobaczy, że nawet pomimo tego, że każdy powie mu, że nie został stworzony do rysowania, wcale nie oznacza to, że nie może tego osiągnąć. Nawet gdyby miało to być równoznaczne z dziesięcioma latami prób stworzenia czegokolwiek.

Może będę prowadził jakieś zapiski związane z tą rewolucją. Prawdopodobnie niewielu będzie je śledzić, ale jeżeli chociaż jedna osoba odkryje, że wcale nie musi być ograniczona, to będzie tego warte po stokroć. Bo przez chwilę trwającą tego właśnie 10 września byłem najszczęśliwszym człowiekiem w obrębie jakichś pięćdziesięciu kilometrów(bądźmy realistyczni). I jeżeli ktoś mógłby w sobie odkryć możliwość przełamywania nawet najtrudniejszych barier, to wszystko będzie warte nawet największego zachodu.

I właśnie, kiedy nadzieja była gotowa umrzeć, odrodziła się ze zdwojoną siłą...

===================================================================
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In

Wpis nr. 12

4 min read
Minęło trochę czasu. Nawet bardzo trochę. Wakacje minęły raczej leniwie i miałem sporo czasu na robienie rzeczy.
Jakich rzeczy, mógłby ktoś spytać? Rzeczy, którę lubię najbardziej. Tworzyć, patrzeć, łapać w kadr, rysować, spisywać i co najważniejsze, myśleć. Z tym, że myśli to rzecz, którą łatwo przedawkować...

Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że dotrę tak daleko, w życiu bym mu nie uwierzył. A jednak, jestem tutaj, piszę ten wpis, a być może ktoś go nawet przeczyta. 
Pisałem kiedyś, że wraz z trzecim rozdziałem "Untitled" nastanie nowa era. Tak naprawdę to historia pokrywa się tutaj z rzeczywistością. Epoki nie zaczynały się i nie kończyły z dnia na dzień. Zmiany następowały powoli, a większość osób w ogóle ich nie zauważała. 

Rzeczą naturalną w każdej prawie dziedzinie życia jest progres. Raz szybciej, raz wolniej. Ale powoli, nieustannie można dążyć do uzyskania dobrych rezultatów. Wydaje się naturalne, prawda? No cóż, nie dla każdego.
Od zawsze nigdy nie potrafiłem kreślić prostych linii. Czy to w książce do zerówki, czy to w zeszycie do techniki, czy też po prostu skrobiąc bohomazy na kartce. Niezliczoną ilość razy próbowano siłą nauczyć mnie pisania, rysowanie nie było aż tak ważne. Ważne jest to, że dziesięć lat ich (i mojej) pracy nie zdało się na nic. Dysgrafia nie wybiera, ale jak już wybiera, to trafia poniżej pasa.

Jednak nie poddałem się. Zacząłem mozolnie wypełniać te kratki kolorami. Z czasem robiło się ich więcej i więcej...

Teraz czas spędzony nad pojedynczym rysunkiem zaczynam liczyć w dobach. Niektóre dni wyglądały tak, że wstaję i rysuję z przerwami jedynie na jedzenie i spanie. Podczas dopasowywania ostatniego elementu układanki mam z tego dziką satysfakcję, ale cóż z tego, skoro to co robię to jedynie odtwórczość, własna kalka dzieła stworzonego przez kogoś innego?
Słowa Exupery'ego przytaczano już tysiące razy, a ja przytoczę je po raz tysiąc pierwszy: "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

Nie chodzi tutaj tylko o efekt końcowy, który może cieszyć oko, ale o wszystko związane z aktem tworzenia. Szkicowanie, kolorowanie, tuszowanie, cieniowanie... Patrzenie na to, jak idea zaczyna budzić się do życia. 
Najważniejsze jest jednak sprawianie radości innym, komuś, kto spojrzy na to dzieło, może naprawdę zmusić do refleksji, poprawić humor, czasami wprowadzić w zadumę. Sam spędzam dużo czasu, patrząc na najlepszych, ludzi, którzy naprawdę mogą określać siebie docenionymi i uznanymi artystami. Na niektóre dzieła jestem w stanie patrzeć przez dobre pół godziny, wchodząc na chwilę w świat wykreowany przez kogoś innego, odczytując to, co próbuje on przekazać, albo po prostu trochę rozwinąć się wewnętrznie. Coś, co jest czymś więcej niż tylko ładnym obrazkiem do powieszenia na ścianie.

I to boli. Nieraz miałem gotową koncepcję rysunku, czegoś, co mogłoby naprawdę zachwycić niejedną osobę. Każdą kreskę, każdy kolor, każdą postać... Ale wszystkie próby kończyły się zdesperowanym rzuceniem ołówka w jakimkolwiek kierunku, byle dalej ode mnie. 

Dajcie jakiemuś artystę kartkę i ołówek i powiedzcie, żeby zrobił coś w 30 godzin. Na pewno wyjdzie mu coś dopracowanego do perfekcji, prawdziwie warte czasu, jaki zajęło jego tworzenie. A ja? Ja siedzę nad tymi pikselami.

Nie chodzi tutaj o sławę. Gdyby to był mój cel, już dawno porzuciłbym wszelkie formy sztuki i zajął się hodowlą bakłażanów. Pieniądze? Da się je zarobić w inny sposób, przez całe życie nie wziąłem ani grosza za swoje prace. Dla siebie? Cóż, są o wiele lepsze formy rozrywki niż garbienie się po 40 godzin nad kartką papieru. 
O nikogo innego, ale właśnie o ludzi tu chodzi. O to, że jakikolwiek odzew od kogoś, komu mogłem poprawić dzień wytworami swojej wyobraźni jest wynagradzające bardziej, niż wygrana na loterii dziesięciu złotych. Ma się świadomość, że robi się to dla kogoś, że kolejna rzecz w czyimś "łoczu" może wprawić mięśnie twarzy w pozytywny ruch. Niektórzy tworzą nawet swój własny mikrokosmos, w którym można spotkać osoby, które oczekują kolejnego rysunku tak samo jak ty. 

Zrobiłem użytek z guziczka "Random Deviation". I muszę powiedzieć, że od teraz deviantArt nie będzie już dla mnie tym samym miejscem. Tylko jakieś kilka procent z tego, co widziałem to rzeczy tworzone z pasją, w których można dostrzec życie. Większość z tego to potworki, które wstydziłbym się pokazać nawet własnej babci, okraszone "słitaśnymi" komentarzami, których wolę nie przytaczać, bo przed chwilą jadłem. 

No i stąd powód całego tego wywodu: czy ja też jestem tylko jednym z tych krzyczących małolatów, których fałszywe nuty często stoją tuż obok tworów mistrzów? Na pewno nie przestanę tworzyć, bo to utrzymuje mnie jakoś przy życiu, ale...ech. Nigdy nie poświęciłem niczemu tyle zaangażowania i uwagi niż w fotografię, pisarstwo i rysowanie. 

Ale niech mi ktoś udowodni, że się mylę.

"Tu nie chodzi o to, aby być lepszym od innych. Tu chodzi o to, aby być lepszym od tego, kim się samemu było wcześniej."
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Featured

Le facerevolution! by Fursik, journal

Deviantartist Questionnaire by Fursik, journal

Rebirth by Fursik, journal

Nowa Nadzieja/A New Hope by Fursik, journal

Wpis nr. 12 by Fursik, journal